Kultura.rze.pl

Wydarzenia:
- Dziś: 0
- Najbiższe 7 dni: 0
- W weekend: 0

Wywiad rze.pl: Przemysław Kędra- fotografia to moje hobby...
5 lipca 2007


Wywiad rze.pl to stały cykl wywiadów z mieszkańcami Rzeszowa - rozmowy o ich pasjach, osiągnięciach i marzeniach.



rze.pl :Czy zwycięstwo w konkursie fotograficznym zorganizowanym przez portal kultura.rze.pl to Pana pierwsze osiągniecie?



P.K.:Na szerszą skalę rzeczywiście tak jest. Jest to moje pierwsze osiągnięcie, które odbiło się jakimś większym echem w rzeszowskim środowisku fotograficznym. Co prawda w małej jego części, ponieważ sam konkurs jeszcze nie jest dostatecznie rozpoznawalny choćby i wśród mieszkańców ale jednak.

rze.pl :Skąd pomysł na zdjęcie "Parasol rewolucyjny"?

P.K.:Ze znajomymi z Rzeszowskiego Klubu Fotografii często wybieramy się na plenery miejskie, na których staramy się pokazać Rzeszów inny niż zauważany przez typowego przechodnia. Podczas jednego z nich wracaliśmy z okolic dworca PKP, pamiętam, że godzinę wcześniej padał ulewny deszcz połączony z dużym wiatrem i akurat nogi poniosły nas w okolice znanego nam wszystkim Pomnika Walk Rewolucyjnych.



Niemal od razu rzucił mi się w oczy charakterystyczny, połamany parasol leżący na schodach pomnika. Zastanawiając się, czy został on tutaj przyniesiony przez wiatr czy też przechodzień rzucił nim z pasją, zacząłem szukać odpowiedniego kadru. Zauważyłem powyżej młodego człowieka, szybkie kadrowanie, ostrość i wyzwolenie migawki. Efekt można oglądać dzisiaj. Dodam, że po 2 sekundach wspomniany młodzieniec zniknął z pola widzenia. Jak widać szczęście jest bardzo potrzebne przy robieniu zdjęć. Trzeba być w odpowiednim miejscu o odpowiednim czasie.



rze.pl :Czy wcześniej startował Pan w jakiś innych konkursach?

P.K.:Wcześniej startowałem tylko w jednym konkursie, bez powodzenia. Było to rok temu. Był to debiut więc nie zraziłem się brakiem jakiegokolwiek sukcesu. Wcześniej robiłem zdjęcia głównie do tzw. szuflady, pokazywane w gronie znajomych z klubu bądź wystawiane w popularnych galeriach internetowych. Dopiero kiedy zdawało mi się, że udoskonaliłem już odpowiednio swój warsztat techniczny a zdjęcia nabrały jakiegoś sensu stwierdziłem, że czas iść dalej.



rze.pl :Czy wygranie tego konkursu mobilizuje Pana do tego, aby robić coraz to lepsze zdjęcia, pod kontem tego aby można je było wystawiać na kolejnych konkursach?

P.K.:Możliwość zmierzenia się z innymi oraz ewentualny sukces w konkursie mobilizuje do dalszej pracy. To jest oczywiste. Ale i porażka również pomaga. Uczestnik może porównać swoje prace na tle innych, wyciągnąć czasami nawet właściwe wnioski odnośnie powodów niepowodzenia oraz nabrać doświadczenia na przyszłość. To już jednak zależy od charakteru osoby zajmującej się fotografią. Równie dobrze może rzucić aparat w kąt i zająć się czymś innym. Nie polecam tej drogi. Aby coś osiągnąć w jakimkolwiek aspekcie życia należy ciężko pracować.



rze.pl :Oglądając Pana galerie internetowe można zauważyć, że dominują tam zdjęcia czarno białe oraz zdjęcia miasta, czy jest to Pana jakiś styl w fotografii?

P.K.:Staram się uprawiać w przeważającej części tzw. streetphoto czyli fotografię znajdującą się na pograniczu reportażu oraz fotografii społecznej, dla której tłem jest generalnie zwykła ulica, podwórko. Tutaj kolor schodzi na dalszy plan, mógłby nawet odciągać uwagę od ważniejszych elementów zdjęcia jak zarejestrowane gesty, miny, układy linii, światłocień a więc wszystko co składa się na tzw. decydujący moment czyli powód dla którego zdjęcie zostało wykonane akurat w konkretnym ułamku sekundy. Twórcą koncepcji "decydującego momentu" był Henri Cartier-Bresson i muszę przyznać, że jego twórczość jest mi bardzo bliska. Czasami zdarza mi się szukać kadrów, pomysłów bardzo podobnych do tych stworzonych już przez niego. Ale jak się uczyć to od najlepszych.



Tak, wole zrobić zdjęcie z zaskoczenia, ponieważ spotkani na ulicy ludzie potrafią bardzo szybko przybrać nienaturalny wyraz twarzy lub przestać robić to, co spowodowało, że zwróciłem na nich uwagę. Wtedy najczęściej szkoda już filmu na zrobienie zwyczajnego zdjęcia w typie pamiątkowego.

rze.pl :Czy ma Pan jakieś zdjęci, które lubi Pan najbardziej?

P.K.:Mam kilka takich zdjęć, trudno mi wybrać pojedyncze. Uwielbiam fotografię zrobiona na ulicy Grunwaldzkiej obok Mc Donalda. Jeszcze dwa lata temu na elewacji budynku wisiała reklama z chłopczykiem stąpającym po drewnianych palach. Postanowiłem zrobić zdjęcie, które przedstawiałoby korespondencję pomiędzy życiem codziennym a tym przedstawianym na plakatach. Udało mi się zamknąć w jednym kadrze przechodnia oraz wspomnianą wyżej reklamę. Niby nic specjalnego, tysiące ludzi przechodziło tam codziennie, ale nikt nie pokusił się o zarejestrowanie takiego zestawienia. Na tym polega urok fotografii ulicznej aby zwrócić uwagę innych na bardzo charakterystyczne elementy otaczającego nas życie, tak bliskiego bo codziennego.



rze.pl :Jak długo zajmuje się już Pan fotografią?

P.K.:Fotografią zająłem się w 1996 roku będąc w III klasie liceum. Zaraził mnie kolega, któremu jestem za to do dzisiaj wdzięczny. Ówczesna rzeczywistość wyglądała tak, że chęci były duże a umiejętności małe. Walczyliśmy z brakami na wszystkich możliwych frontach, nader często plącząc się i fotografując co się dało. Czego się nie dało również, z tym, że Zenity, w które byliśmy wtedy wyposażeni miały kilka ograniczeń, mogące skutecznie ostudzać zapał . Później przez okres studiów ta pasja trochę przygasła, aby ze zdwojoną siłą powrócić już po ich skończeniu. Dzięki pracy zawodowej znalazły się środki finansowe pozwalające na wykonywanie większej ilości fotografii, wciąż w technice analogowej, a co za tym idzie, na poprawianie warsztatu.

rze.pl :Czy ma Pan swojego ulubionego fotografa? Jakiegoś swojego mistrza?

P.K.:Wspominałem już wcześniej o Henri Cartier-Bressonie, dodatkowo Robert Capa nazywany najlepszym fotografem wojennym świata, Nils Jorgensen- człowiek robiący fotografię uliczną, przedstawiając życie codzienne w sposób bardzo humorystyczny. Z polskich fotografów Tomasz Tomaszewski - współpracownik National Geographic, Jan Bułhak - nestor polskiej fotografii oraz Edward Hartwig.



rze.pl :Czy ma pan jakieś marzenie związane z fotografią, czy widzi Pan w tym jakiś cel, zamierzenie?

P.K.:Fotografia to moje hobby, nie wiążę z nią obecnie jakichś planów zawodowych. Jest to niejako przewaga "amatorów", do których bez skrępowania sam się zaliczam, nad "zawodowcami". Ja robię zdjęcia bo sprawia mi to przyjemność, a oni bo muszą. W przyszłości może pokuszę się o indywidualną wystawę.



rze.pl :Jest może coś co chciałby Pan uchwycić w obiektywie swojego aparatu?

P.K.:Hmm mówią, że najlepsze zdjęcia to są te nie zrobione. Istniejące tylko w głowie. Przy tym pytaniu doznałem właśnie ogromnej gonitwy myśli. Mam przed oczyma sporo ujęć, które żywot zakończyły tylko w zakamarkach mej pamięci, ponieważ nie miałem akurat przy sobie aparatu aby zarejestrować je dla potomności.
Trudno jest odpowiedzieć na to pytanie, ponieważ świat jest tak bardzo złożony i naprawdę ciężko jest mi powiedzieć co chciałbym zobaczyć w wizjerze mojego aparatu. Generalnie każda, nawet najprostsza, codzienna rzecz okraszona odpowiednim światłem i kadrem może zachwycić. Wystarczy tam być i to uwiecznić.



Wiecej o Panu Przemysławie Kędrze- Laureacie I Edycji Konkursu na Zdjęcie Miesiąca Miasta Rzeszowa :

Zdjecie Maja
I Edycja Konkursu już za nami..
I Edycja Konkursu rozstrzygnięta !!!

Rozmawiała: Ewelina Furdak

Archiwum Wywiad.rze.pl:

Jak coś się bardzo kocha- Aneta Adamska

Pociąg do sztuki- Andrzej Sondej

Wyrażanie siebie- Artur Łobodziński




Nick
Treść komentarza
Wpisz ciąg znaków z poniższego obrazka
Kod obrazka
napisał(a): ~Andrzej Sondej
gratuluje zdjęć nie myliłem się co do wyboru waszej grupy fotograficznej w ,,POciągu do Sztuki ,, pozdrwaiam i życze dalszych sukcesów jak nasi kiłkarze . odezwij się do mnie